Ilość modeli na rynku jest powalająca i powinniśmy gruntownie rozpatrzyć ofertę, ale i tak zdarza się, że bardzo szybko zakochujemy się w jakimś skrzydle, nawet nie widząc go na oczy. Zanim kupimy, już wiemy, że to jest to jedno, jedyne i kupujemy po kobiecemu biorąc pod uwagę jedynie uczucia. A tu trzeba inaczej, po męsku. Trzeba zgromadzić argumenty, zaprząc logikę, wprowadzić kalkulację – czyli ogólnie wykonać pracę. Już samo to może zniechęcić do kupna skrzydła i próbujemy odpowiedzialnością za wybranie glajta dla nas obarczyć kogoś z zewnątrz. Nie jest źle, jeśli o pomoc w podjęciu decyzji prosimy kolegów na przykład z listy dyskusyjnej, a jedynym problemem jest wybranie z wielu (często sprzecznych) opinii tych właściwych. Najczęściej wybieramy te, które pokrywają się z naszym przekonaniem, czyli w sumie nic nam one nie dają. Możemy także czytać opinie na temat skrzydeł, które zamieszczane są w prasie lotniczej pod szumnymi określeniami testy. Nie są to żadne testy, a jedynie pierwsze wrażenia z lotów na danym skrzydle, ale mogą nam one przybliżyć poznanie konstrukcji przed zakupem. Jeśli chcemy poznać prawdziwe testy, a nie impresje powinniśmy zajrzeć na stronę DHV lub Afnor, aby sprawdzić, jak skrzydło wychodzi z atrakcji. Nie powinna nas przy tym interesować ocena ogólna testu, a jego części składowe. Najważniejszą według mnie częścią składową, bo z reguły podnoszącą poprzeczkę oceny jest reakcja skrzydła po dużej klapie. Możemy podzielić sobie paralotnie na trzy kategorie: takie, które po klapie nie skręcają, takie, które skręcają, ale wychodzą w zakresie do 180 stopni i takie, które dokręcają więcej. Ile więcej to już nieważne, bo jeśli decydujemy się na takie skrzydło, to już żadnych testów od dawna nie czytamy tylko jesteśmy starymi pilotami i latamy.
Continue reading Kupujemy glajta